Za kilka dni obchodzę 30 urodziny. Nie przeżywam tego jakoś specjalnie i już dawno pogodziłam się z faktem, że wiek nie zawsze idzie w parze z mądrością. Z tego względu pomimo zbliżającej się 30 nie uważam się za osobę wybitnie doświadczoną. Czasami wręcz mam poczucie, że Bridget Jones to moja daleka kuzynka, a drugi doktorat mogłabym zrobić z „bujania w obłokach”.
Nie lubię podsumowań ani postanowień, ale z okazji okrągłych urodzin życzę sobie, żeby ten głos w głowie, który ciągle przypomina mi, że niemożliwe nie istnieje i czasem fajnie się pohuśtać na huśtawce w parku, nigdy nie zamilkł. A jak marzyć to tylko o wielkich rzeczach!
Książka „Bucket list. 1000 pomysłów na przygody życia” wpasowuje się w klimat tych życzeń, a w naszym przypadku większość marzeń związana jest z podróżami. Już samo przeglądanie cudnych zdjęć z różnych zakątków świata jest bardzo inspirujące.
Książkę czytaliśmy na zmianę, co chwilę pokazując sobie kolejne miejsca, o których wcześniej nie słyszeliśmy. Jednak największą frajdę sprawiło nam znalezienie kilku miejsc, które już odwiedziliśmy. Pozwoliło nam to powspominać nasze najpiękniejsze przygody. Wliczając w to wypatrywanie wielorybów na Islandii.
Nasz bucket list zazwyczaj powstaje spontanicznie. Najczęściej inspirują nas zdjęcia znalezione na Instagramie, vlogi podróżnicze lub inne ciekawe relacje blogerów podróżniczych. Musimy przyznać, że omawiana książka nie przytłacza ilością tekstu, a opisane pomysły są różnorodne i każdy znajdzie coś dla siebie.
Po przeczytaniu książki mamy kilka nowych pomysłów na nasze przygody. A jedyne, co przychodzi nam teraz na myśl to fakt, że jest najwyższa pora na trip!
Karola