Na wstępie chciałem zaznaczyć, że niezmiernie cieszy mnie to, że mogę podzielić się z Wami naszymi wrażeniami i wspomnieniami z tej wyprawy. Kungsleden tłumacząc na nasz język to “szlak królewski”. Całość tego szlaku mierzy 440 km, ale my wybraliśmy jedną z krótszych opcji i przemierzyliśmy odległość ok. 108 km z Abisko do Nikkaluokta. W tym poście chcielibyśmy Wam opowiedzieć, jak przebiegła nasza wędrówka, a także dać Wam kilka wskazówek. Gdzie spaliśmy? Co jedliśmy? Jaki dystans dziennie przeszliśmy? Jak długo to trwało? Czy było warto? Tego wszystkiego dowiecie się już za chwilę.
Najpierw sam przebieg wyprawy, której przejście zajęło nam 6 dni.
Dzień 1. Dzień przed (1 lipca)
Zameldowaliśmy się w hotelu SPiS w Kirunie. Pochodziliśmy trochę po mieście i zrobiliśmy zakupy na naszą wyprawę. Śniadanie w SPiSie było obłędne!
Dzień 2. Zaczynamy zabawę!
O 9:49 wsiedliśmy w pociąg do Abisko, skąd rozpoczęliśmy wędrówkę.
Trasa: ok. 14 km (jakieś 4h marszu)
Nocleg: o ok. 16:00 dotarliśmy do pierwszej stacji – Abiskojaure.
Spaliśmy na polu namiotowym, co kosztowało nas 400 SEK (w tym wliczony jest dostęp do sauny, kuchni i wody). Było ciepło, ok. 24 stopnie.
Dzień 3. Zmokłe kury.
Wyruszyliśmy dalej o 10:00 i dotarliśmy do kolejnej stacji – Alesjaure ok. 18:00.
Trasa: ok. 22 km
Deszcz dopadł nas 8 km przed końcem. Lało jak z cebra i wszystko nam przemokło. Nocleg: Wykupiliśmy nocleg w 4-osobowej chatce. Cena tej przyjemności to ok. 1000 SEK za 2 osoby, w tym jest sauna i pokój dzielony na 4 osoby. Udało nam się trochę przesuszyć rzeczy.
Dzień 4. W dolinie reniferów.
Wyruszyliśmy w kierunku kolejnej stacji – Tjäktja.
Trasa: ok. 18 km
Nocleg: Nie doszliśmy do stacji i rozbiliśmy się na dziko gdzieś pomiędzy Tjäktja i Sälka. To była najlepsza miejscówka, w której spaliśmy podczas całego tripu.
Dzień 5. Zagubiona poduszka
Wyruszyliśmy ok. 11:00. Przeszliśmy przez Sälka, gdzie zrobiliśmy sobie mały postój.
Trasa: ok. 22 km
Nocleg: Namiot rozbiliśmy kawałek za Singi ok. 21:00. Kładliśmy się spać koło północy i wciąż było widać słońce. Tego dnia zgubiłem poduszkę, która odczepiła się od mojego plecaka i została gdzieś na szlaku.
Dzień 6. Ognicho w krzakach.
Z Singi ruszyliśmy do Kebnekaise. Tego dnia odzyskałem poduszkę, którą ktoś znalazł i przyczepił sobie do plecaka.
Trasa: ok. 14 km
Nocleg: Rozbiliśmy się kawałek drogi za Kebnekaise.
Dzień zakończyliśmy ogniskiem, a w nocy trochę popadało.
Dzień 7. Ostatnia prosta!
Wstaliśmy ok. 9:00 i doszliśmy do Nikkaloukty ok. 15:00.
Trasa: ok. 18 km
Jak widać Karola dużo rozmyślała tego dnia. O czym? Nie wiem, spytajcie sami.
Na samym końcu czekał na nas serniczek. Najlepszy jaki w życiu jedliśmy.
Po odpoczynku i napełnieniu brzuchów o 16:54 wróciliśmy busem do Kiruny.
Podsumowanie
Tak to mniej więcej wyglądało, ale trudno opisać słowami i zdjęciami jak pięknie jest na Kungsleden. Jak już pewnie zauważyliście spaliśmy w namiocie, który szarpaliśmy na plecach wraz z całym ekwipunkiem. Waga naszych plecaków wynosiła ok. 20 kg na osobę. Z perspektywy czasu i doświadczenia postaralibyśmy się, żeby to było mniej. Gotowaliśmy na przenośnej butli gazowej, a jedzenie nosiliśmy w plecaku. W zasadzie to nie kupiliśmy w stacjach niczego poza chlebem. Na szlaku możecie spotkać renifery. Nam udało się to 3 razy, ale za każdym razem trzymały się od nas z daleka. Czy było warto? Oczywiście, że tak! Te wszystkie widoki, spacer po śniegu w lipcu, pędzące po zboczach renifery, spanie na łonie natury, kąpanie się w lodowatej wodzie i mnóstwo innych niezapomnianych przeżyć.
Pora na tipy!
- w kilku miejscach, trzeba przeprawić się przez rzekę. Woda jest lodowata, stąd jest to istna gehenna. Strasznie żałowałem, że nie wziąłem sobie klapków lub innych butów do wody.
- nie musicie się martwić, że w nocy zastanie Was ciemność. Wręcz przeciwnie, dzień polarny sprawi, że możecie stracić poczucie czasu.
- w stacjach można kupić jedzenie, ale jest droższe, więc lepiej zaopatrzyć się wcześniej. Z drugiej strony możecie trochę zaoszczędzić na ciężarze plecaka!
- woda z rzeki jest czysta i to właśnie ją wykorzystywaliśmy do gotowania i picia
- w niektórych miejscach jest trudno rozstawić namiot z powodu skalistego podłoża
Wydaje się nam, że w obecnej sytuacji nasze podróżnicze plany skupią się w tym roku ponownie na Kungsleden. To było niesamowite przeżycie, które z chęcią byśmy powtórzyli. Już zacieramy rączki!
Polecamy również zajrzeć na stronę STF, gdzie znajdziecie informacje o innych szlakach na Kungsleden. Dodatkowo członkostwo w STF umożliwia różne zniżki np. na noclegi.